Chemsex to nie jest po prostu seks po narkotykach. To zjawisko o wiele bardziej złożone i – co gorsza – znacznie bardziej niebezpieczne. W założeniu chemsex ma uatrakcyjnić życie erotyczne poprzez łączenie doznań seksualnych z działaniem substancji psychoaktywnych. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej: takie praktyki potrafią zniszczyć nie tylko sferę intymną, ale w skrajnych przypadkach zrujnować całe życie osoby, która popadnie w uzależnienie.
Zanim odpowiemy na pytanie, jak wyjść z chemsexu, warto dokładnie wyjaśnić, na czym polega to zjawisko, jakie niesie konsekwencje oraz jak przebiega terapia pomagająca uwolnić się od chemsexu.
Czym jest chemsex?
Termin chemsex (pisany czasem również jako chemseks) oznacza podejmowanie aktywności seksualnej pod wpływem substancji psychoaktywnych w celu zintensyfikowania doznań i wydłużenia czasu trwania stosunku. Zjawisko to bywa określane potocznie jako “party & play” (PnP) lub “high & horny” (HnH). Chemsex najczęściej występuje w określonych środowiskach – szczególnie w społeczności LGBTQ+, a zwłaszcza wśród mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami (tzw. MSM). Wiele osób, które decydują się na taką formę aktywności, zmaga się z wewnętrznym wstydem lub brakiem akceptacji własnej orientacji. Dla niektórych z nich zażycie narkotyków przed zbliżeniem jest sposobem na przełamanie zahamowań i lęku. Łatwiej jest im podjąć kontakt seksualny “na haju” niż na trzeźwo, ponieważ substancje psychoaktywne dodają odwagi, zmniejszają poczucie wstydu i zwiększają pożądanie seksualne.
Warto podkreślić, że chemsex nie oznacza po prostu współżycia po spożyciu dowolnych narkotyków czy alkoholu. Chodzi tu o konkretny zestaw substancji, które silnie wpływają na libido i doznania. Ich połączenie sprawia, że uczestnicy chemsexu często przekraczają swoje zwykłe granice – decydują się na zachowania seksualne, na które w stanie trzeźwym by się nie odważyli lub które wcześniej budziły w nich opór. Wszystko ma być mocniej, intensywniej i dłużej niż zwykle. Niestety, takie eksperymenty wiążą się z poważnym ryzykiem.
Narkotyki zażywane podczas chemsexu
Chemsex opiera się na stosowaniu bardzo konkretnych substancji psychoaktywnych. Do najczęściej używanych narkotyków w chemsexie należą:
- Mefedron – stymulant wywołujący euforię, poprawę nastroju i zwiększoną otwartość seksualną. Pozwala poczuć silne pobudzenie i chęć na zbliżenia. Niestety, obok tych efektów mocno obciąża organizm. Skutki uboczne mefedronu to m.in. wzmożony niepokój i pobudzenie, napady paranoi, kołatanie serca, nadciśnienie, a nawet drgawki przy większych dawkach.
- GHB/GBL – substancje o działaniu silnie odprężającym i odhamowującym. Powodują rozluźnienie mięśni i zniesienie zahamowań, co zwiększa popęd seksualny i ułatwia np. seks analny (działają jak środek zwiotczający). Wpływ GHB/GBL sprawia, że uczestnicy chemsexu czują się bardzo pobudzeni i wolni od zahamowań. Jednak efekty uboczne bywają skrajnie niebezpieczne: łatwo tu o utratę przytomności wskutek przedawkowania, pojawiają się także zaniki pamięci czy groźne dla życia zaburzenia pracy serca i drgawki.
- Metamfetamina (kryształ) – jeden z najsilniejszych stymulantów, który daje ogromny przypływ energii, wyostrza odczucia zmysłowe i znacząco wydłuża czas aktywności seksualnej. Pod wpływem metamfetaminy użytkownicy odczuwają intensywną euforię i bardzo silny popęd, jednocześnie tracąc zwykłe zahamowania. Niestety, narkotyk ten ma wyjątkowo destrukcyjny wpływ na organizm. Do częstych skutków nadużywania należą zaburzenia rytmu serca, wzrost ciśnienia, przegrzanie organizmu, drgawki, a także skrajne wyczerpanie psychiczne po ustąpieniu działania (tzw. “zjazd” często przebiega z głęboką depresją i paranoją).
Tak niebezpieczna mieszanka substancji nie pozostaje obojętna dla ludzkiego ciała ani dla psychiki. Euforia i intensywne doznania osiągane podczas chemsexu są okupione poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi, o których piszemy poniżej.
Konsekwencje chemsexu i największe zagrożenia
Chemsex nigdy nie jest bezpieczny. Ilość potencjalnych szkód, jakie może wyrządzić taka praktyka, jest bardzo duża. Poniżej omawiamy najważniejsze zagrożenia związane z chemsexem:
Ryzyko uzależnienia
Przede wszystkim każdy, kto decyduje się na chemsex, musi liczyć się z ogromnym ryzykiem uzależnienia. Substancje stosowane w trakcie tych sesji mają silne działanie uzależniające – pragnienie sięgnięcia po kolejną dawkę pojawia się bardzo szybko i bywa niezwykle trudne do opanowania. Nie każda osoba, która okazjonalnie oddaje się chemsexowi, stanie się od razu nałogowcem, podobnie jak nie każdy pijący alkohol staje się alkoholikiem. Jednak ryzyko wpadnięcia w nałóg jest tutaj wyjątkowo wysokie. Dla własnego bezpieczeństwa lepiej w ogóle nie igrać z ogniem, ponieważ granica między jednorazową przygodą a początkiem poważnego problemu bywa płynna i łatwo ją przeoczyć.
W praktyce często okazuje się, że chemsex stopniowo przestaje być “dodatkiem” do życia, a staje się jego centrum. Osoba wciągnięta w taką aktywność zaczyna coraz częściej szukać okazji do brania udziału w sesjach chemsexowych. Zdarza się też, że narkotyki używane początkowo tylko w kontekście seksu pojawiają się również w innych sytuacjach życiowych. Jeśli dana substancja kojarzy się z przyjemnością i rozluźnieniem, może kusić, by sięgnąć po nią nie tylko przed seksem, ale i na co dzień – na przykład w ramach “relaksu” po ciężkim dniu. W ten sposób chemsex może przerodzić się zarówno w uzależnienie seksualne, jak i w klasyczną narkomanię, czyniąc spustoszenie w różnych obszarach życia.
Zagrożenia zdrowotne
Kolejnym poważnym aspektem są skutki zdrowotne chemsexu. Osoby biorące udział w takich sesjach, będąc pod wpływem narkotyków, często zapominają o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Dochodzi wtedy do zachowań ryzykownych, takich jak rezygnacja z prezerwatyw czy innych form zabezpieczenia podczas seksu. To drastycznie podnosi ryzyko zakażeń przenoszonych drogą płciową, w tym tak groźnych chorób jak:
- wirusowe zapalenie wątroby typu B (HBV) i C (HCV),
- HIV (wirus upośledzenia odporności wywołujący AIDS),
- kiła,
- rzeżączka,
- chlamydioza.
Ryzyko infekcji dodatkowo zwiększa się, jeśli narkotyki są przyjmowane dożylnie i kilka osób używa tych samych igieł lub strzykawek. Niestety, w środowisku chemsexu częste są również przedawkowania narkotyków, które mogą skończyć się tragicznie. GHB i GBL to substancje wyjątkowo podstępne – nawet niewielkie przekroczenie dawki może spowodować utratę przytomności, śpiączkę, a w skrajnych przypadkach śmierć z powodu zatrzymania oddechu. Z tego powodu bywały przypadki wykorzystania tych środków w celach przestępczych (tzw. “pigułka gwałtu”).
W trakcie chemsexu uczestnicy nierzadko podejmują też działania prowadzące do urazów fizycznych. Pod silnym wpływem substancji psychoaktywnych ból jest odczuwany słabiej, co skłania niektórych do bardzo intensywnych, a nawet brutalnych form seksu. Może to skutkować poważnymi obrażeniami, takimi jak otarcia, naddarcia czy krwawienia w okolicach intymnych, które w normalnych okolicznościach zostałyby przerwane z powodu bólu.
Problemy psychiczne i seksualne
Paradoksalnie chemsex, który początkowo ma dostarczać silnych wrażeń erotycznych, z czasem rujnuje życie seksualne i wyniszcza psychikę. Już samo regularne zażywanie narkotyków destrukcyjnie wpływa na ośrodkowy układ nerwowy – z czasem pogarszają się funkcje poznawcze takie jak pamięć, koncentracja uwagi czy zdolność logicznego myślenia. Wiele substancji (zwłaszcza metamfetamina) może przy dłuższym stosowaniu wywołać epizody psychotyczne: pojawiają się omamy, skrajna paranoja, urojenia.
Dodatkowo dochodzi aspekt seksualny: organizm przyzwyczaja się do tego, że satysfakcja erotyczna jest osiągana tylko po narkotykach. Z biegiem czasu seks na trzeźwo przestaje być atrakcyjny, a bywa nawet fizycznie niemożliwy. Pojawiają się zaburzenia libido, problemy z erekcją lub osiągnięciem orgazmu bez “wspomagaczy”. W głowie utrwalają się szkodliwe przekonania w stylu: “tylko na haju potrafię się odprężyć i dobrze bawić” albo “bez narkotyków na pewno nie stanę na wysokości zadania”. Tego typu negatywne schematy myślowe dodatkowo napędzają problem.
Co więcej, po zakończeniu działania narkotyków często pojawiają się ciężkie stany emocjonalne. Uczestnicy chemsexu relacjonują nieraz głęboki wstyd i poczucie winy po fakcie. Zaczynają siebie potępiać: za utratę kontroli, za zachowania, na które się zgodzili, za kolejną “wpadkę”. Seks, który powinien być czymś przyjemnym i budującym bliskość, w takiej sytuacji przynosi odwrotny skutek – potęguje samotność, przygnębienie i poczucie pustki. Niestety, wiele osób próbuje uciec od tych trudnych emocji w najprostszy znany im sposób: sięgając ponownie po narkotyki i umawiając kolejny chemsex. Tak zamyka się błędne koło destrukcyjnego nałogu, z którego bardzo trudno wyrwać się samemu.
Jak wyjść z chemsexu?
Perspektywa uwolnienia się od chemsexu może wydawać się trudna, ale wyjście z takiego nałogu jest możliwe. Chemsex łączy w sobie dwa rodzaje uzależnień – od substancji psychoaktywnych oraz od specyficznych doznań seksualnych – dlatego walka z nim wymaga determinacji i sięgnięcia po odpowiednie metody. Poniżej kilka kroków i strategii, które mogą pomóc wyjść z chemsexu:
1. Uświadomienie sobie problemu i motywacja do zmiany. Pierwszym i najważniejszym krokiem jest pełne przyznanie przed sobą, że chemsex stał się poważnym problemem. Bez uczciwego uświadomienia sobie skali zagrożenia trudno podjąć skuteczne działania. Warto zastanowić się, jak chemsex wpłynął na różne dziedziny życia – zdrowie, relacje, pracę, samopoczucie. Spisanie na kartce wszystkich negatywnych konsekwencji może pomóc dostrzec, że czas zerwać z nałogiem. Równie ważne jest zbudowanie w sobie silnej motywacji: np. chęć odzyskania kontroli nad życiem, poprawy zdrowia, odbudowy relacji czy po prostu pragnienie normalnego, satysfakcjonującego życia seksualnego bez używek.
2. Unikanie wyzwalaczy i zmiana otoczenia. Kolejnym krokiem jest identyfikacja wyzwalaczy, czyli sytuacji, miejsc i osób, które popychają Cię ponownie w stronę chemsexu. Mogą to być określone aplikacje randkowe, na których umawiałeś/łaś się na sesje chemsex; kontakty do osób, z którymi brałeś udział w tego typu spotkaniach; imprezy i kluby, gdzie łatwo o narkotyki i chętnych do chemsexu; a nawet pewne emocje (np. stres, samotność, nuda), które wcześniej “zagłuszałeś” chemseksem. Aby przerwać błędne koło, trzeba odsunąć od siebie pokusy:
- usuń z telefonu aplikacje i profile, za pośrednictwem których aranżowałeś takie spotkania,
- skasuj numery telefonów do osób, z którymi zażywałeś narkotyki podczas seksu,
- ogranicz (a najlepiej zerwij) kontakty z towarzystwem, które namawia Cię do sięgania po chems albo bagatelizuje Twój problem,
- postaraj się unikać miejsc i wydarzeń, gdzie narkotyki są na porządku dziennym,
- jeśli samotność lub nuda pcha Cię do destrukcyjnych zachowań, wypełnij ten czas innymi aktywnościami – sportem, hobby, spotkaniami z życzliwymi ludźmi, którzy nie sięgają po używki.
3. Powrót do seksu na trzeźwo małymi krokami. Jednym z największych wyzwań jest ponowne nauczenie się przeżywania bliskości bez “wspomagaczy”. Jeśli przez długi czas każdemu zbliżeniu towarzyszyły narkotyki, normalny seks może wydawać się trudny lub mało satysfakcjonujący. Trzeba jednak cierpliwości – organizm potrzebuje czasu, by odzwyczaić się od sztucznej stymulacji i przywrócić naturalną wrażliwość. Pierwsze zbliżenia na trzeźwo faktycznie mogą być mniej intensywne czy bardziej stresujące. Ważne jest wtedy, aby zadbać o poczucie bezpieczeństwa z partnerem/partnerami. Dobrze jest komunikować swoje obawy, stawiać granice, skupić się na czułości i budowaniu atmosfery zaufania. Z czasem ciało zacznie reagować coraz lepiej, a satysfakcja seksualna będzie stopniowo wzrastać. Wiele osób przekonuje się, że seks bez narkotyków może być nawet bardziej zmysłowy i prawdziwy, gdyż skupiamy się w pełni na doznaniach płynących z ciała i emocji, bez sztucznego “filtra” substancji.
4. Wsparcie zaufanych osób. Wychodzenie z nałogu nie musi – i nie powinno – odbywać się w samotności. Wsparcie bliskich może odegrać ogromną rolę. Jeżeli masz przyjaciela, partnera lub kogoś z rodziny, komu ufasz, warto powiedzieć mu o swoich zmaganiach. Świadomość, że nie jesteś sam/sama z problemem, daje siłę w trudnych momentach. Taka osoba może pomóc Ci przejść przez kryzysy, odciągnąć Twoją uwagę od pokus, spędzić z Tobą czas w konstruktywny sposób. Często już sam fakt, że ktoś wie o Twoim postanowieniu zerwania z chemsexem, działa mobilizująco – trudniej wtedy ulec pokusie, bo czujemy odpowiedzialność przed kimś, kto trzyma za nas kciuki.
5. Skorzystanie z profesjonalnej pomocy. Samodzielna walka z uzależnieniem od chemsexu bywa niezwykle trudna. Nie ma co ukrywać – przy silnym nałogu często pojawiają się nawroty, a mechanizmy psychologiczne potrafią przerosnąć dobrą wolę i samodyscyplinę. Dlatego nie warto wahać się przed sięgnięciem po profesjonalną pomoc. Istnieją specjaliści (psycholodzy, seksuolodzy, psychoterapeuci od uzależnień), którzy doskonale rozumieją naturę chemsexu i wiedzą, jak pomóc z niego wyjść. Terapia uzależnień pozwala zidentyfikować przyczyny sięgania po chemsex – czy są to problemy emocjonalne, traumy, brak akceptacji siebie, samotność – i uczy zdrowych sposobów radzenia sobie z tymi kwestiami. W trakcie terapii uczysz się także praktycznych umiejętności: jak radzić sobie z głodem narkotykowym, jak unikać nawrotów, jak odbudować normalne życie towarzyskie i seksualne bez używek. Ponadto w niektórych przypadkach konieczne może być również wsparcie lekarza psychiatry, zwłaszcza jeśli nałogowi towarzyszą poważne objawy depresji, lęku czy inne zaburzenia psychiczne. Czasem stosuje się farmakoterapię łagodzącą objawy odstawienia albo stabilizującą nastrój pacjenta.
Najważniejsze jednak, aby nie wstydzić się szukać pomocy. Chemsex wciąż bywa tematem tabu i wiele osób obawia się reakcji otoczenia czy potępienia. Pamiętaj, że zdrowie i życie są ważniejsze niż opinie uprzedzonych ludzi. Masz prawo do specjalistycznej pomocy tak samo jak każdy inny, kto zmaga się z uzależnieniem.
Terapia uzależnienia od chemsexu w ośrodku „Siedem Uczuć”
Skuteczne wyjście z chemsexu często wymaga intensywnej terapii w odpowiednich warunkach. Jednym z miejsc, gdzie taką pomoc można uzyskać, jest Ośrodek Psychoterapii „Siedem Uczuć” w Wilkanowie koło Zielonej Góry. Ośrodek „Siedem Uczuć” specjalizuje się w leczeniu rozmaitych uzależnień – zarówno od substancji psychoaktywnych (narkotyki, alkohol, leki), jak i uzależnień behawioralnych (np. hazard, seksoholizm). Dzięki temu kadra ośrodka doskonale rozumie złożoność problemu chemsexu, który łączy elementy nałogu narkotykowego i seksualnego.
W ramach oferty ośrodka dostępna jest m.in. 28-dniowa terapia stacjonarna (zamknięta) dla osób uzależnionych od seksu i chemsexu. Taki intensywny program pozwala oderwać się od dotychczasowego środowiska i skupić w pełni na zdrowieniu. Przez 4 tygodnie pacjent znajduje się pod opieką doświadczonych terapeutów, psychologów i lekarzy, którzy pomagają przejść przez wszystkie etapy wychodzenia z nałogu.
Terapia w „Siedem Uczuć” ma charakter kompleksowy i holistyczny. Oznacza to, że leczenie nie ogranicza się jedynie do rozmów o objawach uzależnienia. Specjaliści pomagają pacjentom zrozumieć emocjonalne podłoże ich nałogu. Prowadzone są zajęcia z zakresu regulacji emocji i nauki nowych sposobów radzenia sobie ze stresem oraz trudnymi uczuciami. Pacjenci uczą się rozpoznawać swoje mechanizmy uzależnienia i ćwiczą praktyczne umiejętności zapobiegania nawrotom. Istotną częścią programu jest też psychoedukacja – zdobywanie wiedzy na temat wpływu narkotyków na organizm i psychikę, skutków chemsexu oraz procesu zdrowienia.
Oprócz terapii indywidualnej i grupowej, ośrodek oferuje również zajęcia dodatkowe wspierające powrót do równowagi. Mogą to być warsztaty radzenia sobie ze stresem, elementy terapii poprzez ruch i aktywność fizyczną, a nawet techniki relaksacyjne czy arteterapia. Wszystko po to, aby pomóc osobie uzależnionej odzyskać kontakt ze sobą, poprawić samoocenę i odkryć zdrowsze formy przeżywania przyjemności.
Ważnym atutem terapii w ośrodku „Siedem Uczuć” są także przystępne warunki organizacyjne i finansowe. Program 28-dniowej terapii zamkniętej jest bardzo intensywny, co zwiększa szanse na trwałą poprawę w stosunkowo krótkim czasie. Jednocześnie koszt takiego turnusu jest konkurencyjny w porównaniu z innymi placówkami – pełne 4 tygodnie leczenia to wydatek rzędu około 11 900 zł. W cenie tej pacjent ma zapewnioną pełną opiekę terapeutyczną, konsultacje lekarskie, zakwaterowanie w komfortowych warunkach oraz wyżywienie. To inwestycja w zdrowie i nowe życie, która dla wielu osób okazała się ratunkiem.
Co równie ważne, zespół „Siedmiu Uczuć” dokłada starań, aby każdy pacjent czuł się bezpiecznie i anonimowo. Problemy poruszane na terapii, w tym kwestie dotyczące seksualności czy orientacji, są traktowane z pełnym szacunkiem i poufnością. Możesz mieć pewność, że nikt nie będzie Cię oceniał – celem terapeuty jest wsparcie, a nie osądzanie.
Po ukończeniu programu stacjonarnego ośrodek nie zostawia pacjenta samego. Istnieje możliwość kontynuacji terapii w formie spotkań ambulatoryjnych (dochodzących) lub sesji online, co pomaga utrzymać efekty leczenia. Otrzymujesz też wskazówki, jak radzić sobie po powrocie do codziennego środowiska – tak, aby uniknąć dawnych pułapek i dalej rozwijać nowe, zdrowe nawyki.
Wyjście z chemsexu jest możliwe – świadczą o tym historie wielu osób, którym udało się pokonać ten nałóg przy wsparciu specjalistów. Jeśli Ty lub ktoś z Twoich bliskich zmaga się z problemem chemsexu, nie zwlekaj z szukaniem pomocy. Im szybciej podejmiesz działanie, tym mniejsze szkody wyrządzi nałóg i tym szybciej odzyskasz swoje życie. Ośrodek „Siedem Uczuć” oferuje fachową, dyskretną i życzliwą pomoc na każdym etapie tej trudnej drogi. Zrób pierwszy krok – sięgnij po wsparcie i daj sobie szansę na uwolnienie się od chemsexu na dobre.