Przejdź do treści głównej

Trauma emocjonalna potrafi wyryć w psychice człowieka ślad, który długo nie daje o sobie zapomnieć. Czasem przychodzi nagle, czasem dojrzewa latami – niewidoczna, ale wszechobecna. Terapia traumy emocjonalnej nie jest prostym procesem „naprawy” tego, co zostało uszkodzone. To delikatna praca z emocjami, wspomnieniami, ciałem i przekonaniami. W moim przekonaniu, skuteczna terapia traumy to nie tylko techniki – to relacja, zaufanie, obecność i uważność. I choć nie ma jednej drogi powrotu do równowagi, to każda droga może zacząć się od zrozumienia, że mamy prawo czuć i mamy prawo się leczyć.

Zrozumienie traumy emocjonalnej – pierwszy krok w terapii

Trauma emocjonalna często wiąże się z przeżyciem wydarzenia, które przekracza możliwości jednostki do poradzenia sobie z nim – zarówno na poziomie psychicznym, jak i fizjologicznym. Może nią być zarówno jednorazowe zdarzenie (wypadek, napaść, nagła utrata bliskiej osoby), jak i długotrwałe doświadczanie przemocy, zaniedbania czy odrzucenia. Co ważne, trauma nie zawsze wynika z tego, co się wydarzyło, lecz z tego, jak to zostało przeżyte.

W terapii kluczowe jest, aby zrozumieć, że trauma nie znika z czasem, jeśli nie zostanie przepracowana. Przeciwnie – może wpływać na codzienne wybory, relacje, sposób odczuwania ciała, a nawet tożsamość. Dla niektórych będzie to życie w ciągłym napięciu i nadreaktywności, dla innych – emocjonalne odrętwienie i izolacja.

Terapia traumy emocjonalnej jako proces integracji

Jednym z moich najważniejszych przekonań dotyczących terapii traumy emocjonalnej jest to, że nie chodzi o „pozbycie się” traumy. Chodzi o integrację – o odzyskanie części siebie, które zostały „zamrożone” w momencie traumy. Ciało i psychika uczą się ponownie, że tu i teraz jest bezpieczne, że emocje można przeżywać bez zalewu przerażenia.

W tym procesie pomocne bywają podejścia takie jak EMDR, terapia somatyczna, terapia schematów, ale również praca z ciałem (np. TRE, focusing) czy uważność. Jednak żadne z tych narzędzi nie działa w próżni – to terapeuta i klient wspólnie tworzą przestrzeń, w której ból może zostać zauważony i opowiedziany.

Przykład? Osoba, która przez lata doświadczała przemocy emocjonalnej, może latami funkcjonować na wysokich obrotach, być „silna”, unikać słabości. Dopiero w terapii, krok po kroku, rozpoznaje, że to nie siła – to mechanizm przetrwania. I że można żyć inaczej.

Przełamywanie mechanizmów obronnych w terapii traumy

Trauma emocjonalna najczęściej wiąże się z budową złożonych mechanizmów obronnych – od wyparcia i zaprzeczania, przez kontrolę i perfekcjonizm, po dysocjację. To strategie, które kiedyś pozwoliły przetrwać. W terapii nie chodzi o ich burzenie – chodzi o ich zrozumienie i powolne osłabianie, by mogły ustąpić miejsca bardziej adaptacyjnym reakcjom.

W mojej praktyce często widzę, jak trudne jest dla klienta zaufać. W relacji terapeutycznej lęk przed zranieniem może się aktywować ze zdwojoną siłą. Niekiedy sama obecność drugiego człowieka staje się wyzwalaczem. Dlatego tak ważne jest, by tempo terapii dostosować do systemu nerwowego klienta, a nie do „oczekiwań” czy „planów” terapeuty.

Odzyskiwanie kontaktu z ciałem – ciało jako miejsce traumy

Jednym z często pomijanych, a zarazem fundamentalnych elementów terapii traumy emocjonalnej, jest praca z ciałem. Trauma zapisuje się bowiem nie tylko w psychice, lecz również w układzie nerwowym, w napięciach mięśniowych, w postawie ciała, w oddechu.

Dlatego warto zadbać o to, by klient nie tylko opowiadał o traumie, ale też uczył się czuć swoje ciało, jego granice i reakcje. Praca z oddechem, skanowanie ciała, ruch spontaniczny – to wszystko może przywracać poczucie sprawstwa i zakorzenienie w rzeczywistości.

Przykładowo: osoba, która doznała przemocy seksualnej, może odcinać się od doznań płynących z ciała – bo są one zbyt obciążające. W terapii stopniowo uczy się wracać do siebie z czułością, bez przymusu, bez oceny.

Relacje a leczenie traumy emocjonalnej

Trauma najczęściej dzieje się w relacji – i równie często leczy się w relacji. To, co zostało zranione przez drugiego człowieka, może zostać naprawione w bezpiecznym kontakcie z kimś, kto jest obecny, autentyczny, nieoceniający.

W relacji terapeutycznej klient uczy się, że można być sobą, że emocje są w porządku, że nie trzeba wszystkiego kontrolować. Ale też – że granice są respektowane. Taka relacja staje się wzorcem, który może przenieść się na inne obszary życia.

Pewna kobieta, która przez lata żyła w relacji opartej na przemocy emocjonalnej, zaczęła w terapii rozpoznawać swoje potrzeby i mówić „nie”. Z czasem zauważyła, że przestaje się zgadzać na niezdrowe układy również poza gabinetem. To właśnie przejaw uzdrawiania – powrót do siebie.

Własna tożsamość po przejściu przez traumę emocjonalną

Niektórzy klienci mówią: „Nie wiem, kim jestem bez tej traumy”. I trudno się dziwić. Jeśli trauma miała miejsce w dzieciństwie, przez wiele lat kształtowała sposób patrzenia na siebie, na świat, na ludzi. Terapia staje się więc nie tylko procesem gojenia ran, ale też odkrywania tożsamości.

To niełatwy etap. Bo nowa tożsamość wymaga opuszczenia starych wzorców, które choć bolesne, były znajome. A nowe – jeszcze nieoswojone – budzą lęk. Właśnie dlatego warto w terapii wzmacniać wewnętrzne zasoby, wspierać w eksploracji, towarzyszyć, a nie prowadzić za rękę.

Terapia traumy emocjonalnej jako droga powrotu do siebie

Terapia traumy emocjonalnej to nie recepta na szybkie rozwiązanie problemów. To proces – czasem trudny, pełen zwrotów, bolesnych odkryć, ale też przemiany, łagodności i ulgi. Dla wielu osób to jedyny sposób, by przestać żyć w ciągłym stanie „walki albo ucieczki” i zacząć żyć naprawdę.

Z mojego punktu widzenia to jeden z najgłębszych i najbardziej poruszających procesów, jakim człowiek może się poddać. Bo w każdej traumie – niezależnie od jej natury – ukryta jest potrzeba bliskości, bezpieczeństwa i uznania. A terapia to miejsce, gdzie te potrzeby mogą wreszcie znaleźć przestrzeń, by zostać zauważone.