Przejdź do treści głównej

Uzależnienie to zjawisko, które rzadko rozwija się z dnia na dzień. Częściej jest jak powoli zacieśniająca się pętla – z początku niemal niewidoczna, z czasem dusząca każdą sferę życia. Terapia uzależnień nie polega tylko na „odstawieniu” substancji czy zachowania. To proces głębokiego odkrywania, z czego to uzależnienie wynika, co maskuje, co daje, a także co zabiera. To droga do odzyskania wolności wyboru, ale też do skonfrontowania się z własnym bólem, samotnością i niespełnionymi potrzebami. W moim doświadczeniu najważniejsze jest nie tyle „przestać brać”, ile zrozumieć, dlaczego się brało – i z czym się nie chciało być samemu.

Uzależnienie jako objaw – nie sedno problemu

Wiele osób zgłaszających się na terapię uzależnień mówi: „mam problem z alkoholem”, „za dużo gram”, „nie mogę przestać scrollować”. Jednak z czasem okazuje się, że substancja lub zachowanie to jedynie wierzchołek góry lodowej. Prawdziwa historia uzależnienia często leży głęboko – w relacjach z rodzicami, w traumach z dzieciństwa, w chronicznym napięciu, w poczuciu pustki, której nie dało się inaczej zapełnić.

Uzależnienie nie zawsze wygląda spektakularnie. Czasem to codzienna potrzeba wieczornego wina, czasem niekończące się oglądanie seriali, czasem praca, która staje się narkotykiem. I każde z tych zachowań może pełnić funkcję regulacyjną – pomagać przetrwać emocje, które w danym momencie wydają się nie do zniesienia.

Terapia zaczyna się tam, gdzie pojawia się pytanie: co sprawia, że muszę się znieczulać?

Proces terapii uzależnień – między nawrotem a nadzieją

Terapia uzależnień to nie jest prosty schemat. Nie ma jednego programu, który zadziała dla wszystkich. To proces – często wieloetapowy, czasem z nawrotami, momentami bolesny, ale też dający ogromną siłę.

Jedną z największych trudności jest skonfrontowanie się z poczuciem winy i wstydu. Uzależnienie niesie ze sobą wiele złamanych obietnic, nadszarpniętych relacji, zawiedzionych nadziei. Dlatego w terapii tak ważna jest przestrzeń na autentyczność i bezpieczne opowiadanie swojej historii – bez oceniania, bez szufladkowania.

Przykład? Mężczyzna, który od 15 lat pił w samotności, przyszedł na terapię dopiero wtedy, gdy jego syn przestał z nim rozmawiać. To nie alkohol był jego problemem, ale ból po śmierci żony, z którym nie umiał sobie poradzić. Butelka dawała ulgę – na chwilę. Terapia dała przestrzeń, by przeżyć żałobę, a nie tylko ją zagłuszać.

Mechanizmy uzależnień – potrzeba kontroli i ulgi

Uzależnienie często działa według określonych schematów. Wyróżnia się kilka mechanizmów psychologicznych, które podtrzymują to błędne koło. Jednym z nich jest iluzja kontroli – „mogę przestać w każdej chwili”, „to tylko na rozluźnienie”. Kolejnym – mechanizm zaprzeczania: „inni mają gorzej”, „przecież nie piję codziennie”.

Jednak za tymi mechanizmami stoją często autentyczne potrzeby. Człowiek szuka ulgi, próbuje poradzić sobie z lękiem, ze stresem, z samotnością. Substancja lub zachowanie – czy to hazard, pornografia, kompulsywne zakupy – daje natychmiastową zmianę stanu emocjonalnego. Niestety, z czasem to, co dawało ukojenie, staje się więzieniem.

Terapia pozwala rozbroić te mechanizmy – nie przez konfrontację i zakazy, ale przez zrozumienie, jakie potrzeby zostały uwięzione pod powierzchnią uzależnienia.

Relacja terapeutyczna w terapii uzależnień

Nie znam skutecznej terapii uzależnień bez zaufania. Relacja między terapeutą a osobą uzależnioną często przypomina pole minowe – pełne nieufności, testowania granic, ucieczek i powrotów. I to właśnie dlatego bezwarunkowa obecność terapeuty, jego stabilność i autentyczność mają tak duże znaczenie.

Osoba uzależniona często doświadczała w swoim życiu relacji, w których była oceniana, zawstydzana, porzucana. Dlatego relacja terapeutyczna może być dla niej pierwszym doświadczeniem bezpiecznego kontaktu z drugim człowiekiem. A to może otworzyć drzwi do zmiany.

W mojej pracy zdarzyło się, że klient przez trzy miesiące opowiadał o wszystkim, tylko nie o piciu. Dopiero kiedy poczuł się „widziany” jako człowiek, a nie przypadek kliniczny, mógł dotknąć najtrudniejszych tematów.

Uzależnienia behawioralne – współczesne wyzwania terapeutyczne

Nie każde uzależnienie wiąże się z substancją. Coraz częściej do gabinetów trafiają osoby uzależnione od telefonu, social mediów, zakupów, pracy. Choć nie niszczą zdrowia fizycznie jak alkohol czy narkotyki, są równie destrukcyjne – odbierają czas, relacje, radość życia.

Terapia uzależnień behawioralnych często wymaga większej subtelności. Trudniej postawić granicę, bo trudno zrezygnować z czegoś, co jest powszechnie akceptowane społecznie. Nikt przecież nie zabroni używać internetu – pytanie brzmi: czy ja potrafię to robić świadomie?

Młoda kobieta uzależniona od Instagrama mówiła: „Nie potrafię nie sprawdzać, kto dał lajka. Bez tego czuję się niewidzialna”. W terapii odkryła, że przez całe życie walczyła o uwagę matki, która emocjonalnie była nieobecna. Uzależnienie okazało się próbą znalezienia potwierdzenia swojej wartości.

Odzyskiwanie sprawczości – życie po uzależnieniu

Ważnym etapem terapii uzależnień jest budowanie nowej tożsamości. Osoba uzależniona przez długi czas definiowała siebie przez pryzmat nałogu. Po odstawieniu – pojawia się pustka. Kim jestem, jeśli nie piję? Co robić z wolnym czasem? Jak budować relacje?

To trudne pytania, ale jednocześnie otwierające. Terapia pomaga odkrywać, że można żyć inaczej – nie tylko bez nałogu, ale z sensem, z emocjami, z bliskością. I to jest moment, w którym uzależnienie przestaje być jedynym możliwym sposobem radzenia sobie.

Wspieram moich klientów w tym, by wracali do dawnych pasji, odbudowywali relacje, uczyli się odpoczywać bez substancji. Czasem to oznacza naukę podstaw: jak spać, jak jeść, jak mówić „nie”. Ale każdy ten krok to odzyskiwanie siebie.

Terapia uzależnień – zakończenie, które nie kończy

Nie wierzę w zakończenie terapii uzależnień jako moment zamknięcia procesu. Dla wielu osób to początek nowej drogi, w której nałóg nie rządzi już życiem, ale pozostaje częścią historii, z którą trzeba być uważnym.

Najważniejsze, co daje terapia, to nie tylko abstynencja. To umiejętność życia z emocjami, bez ucieczki od nich. To świadomość, że nie jesteśmy sami, że możemy wybierać, że zasługujemy na troskę – także wobec samych siebie.

Bo uzależnienie nie definiuje człowieka. Terapia pomaga odzyskać tę prawdę. I choć droga bywa trudna, to każdy krok w stronę wolności – nawet najmniejszy – ma ogromne znaczenie.